To, czego chcę
W moim zawodzie telemarketera przede wszystkim podoba mi się to, że do pracy nie muszę ubierać się w jakieś wymyślne ciuchy i sztywne koszule, a mogę pracować w czymkolwiek. Może piżama to nie jest zbyt dobry strój do pracy, ale już wygodne legginsy i luźny sweter zdają egzamin śpiewająco i nikt nie zwraca na nie zbytniej uwagi. Jeśli do naszego biura przychodzą nowe osoby, od razu można je poznać. Wszystko dlatego, że przez pierwsze dwa, trzy dni, nowi telemarketerzy przychodzą do pracy wystrojeni, ubrani w najlepsze ubrania i najmniej wygodne spodnie. Nie są jeszcze przyzwyczajeni, że u nas do pracy każdy przychodzi w jeansach i w bluzie z kapturem. Po trzech dniach ich nastawienie zmienia się kompletnie, a miejsce spodni na kant i krawatów zastępują wygodne dresy i luźne koszulki.
Oczywiście we wszystkim można znaleźć jakieś wady, telemarketer Włocławek. Od kiedy rozpoczęłam pracę telemarketera ani razu nie kupiłam sobie nic ładnego i eleganckiego, przez co nie mam się w co ubrać na eleganckie wyjścia, randki i spotkania ze znajomymi. W mojej szafie królują jeansy, wygodne legginsy, luźne spodnie i nijakie swetry. Mam może z jedną sukienkę i jeden żakiet, który widzieli już wszyscy moi znajomi i cała rodzina.
Jak tak sobie o tym wszystkim myślę, to dochodzę do wniosku, że czas najwyższy wziąć się za swoją garderobę i zainwestować nieco pieniędzy w nowe ubrania. To, że pracuje jako telemarketerka nie musi przecież warunkować tego jak wyglądam. Wystarczy już dni bez makijażu i tygodni w legginsach.