Problem z głosem
W tym roku wykorzystałem już swój cały urlop wypoczynkowy i wszystkie dni przysługujące mi w ramach urlopu na żądanie, dlatego do końca miesiąca nie powinno przytrafić mi się nic złego, nie powinienem również chorować. Jak to zazwyczaj w życiu bywa, wtedy kiedy powinniśmy być zdrowi, przydarzają się nam rożne nieciekawe rzeczy, takie jak mi dzisiaj. Dzisiaj rano obudziłem się z ogromną chrypą i praktycznym brakiem głosu. Jeśli chcę coś powiedzieć to zamiast normalnych słów, z mojego gardła wydobywa się jakiś dziwny skrzek poprzeplatany świszczeniem. Nie jest to głos, z jakim mogę efektywnie wykonywać pracę telemarketera, telemarketer Rybnik, którą posiadam od pewnego czasu.
Dziś na ósmą rano powinienem się zjawić w firmie, ale po prostu tego nie zrobiłem – zamiast pojawić się w pracy poszedłem do lekarza i czekałem dwie godziny w kolejce po poradę lekarza POZ. Do pracy nie zadzwoniłem, bo nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa. Napisałem jedynie smsa, że siadł mi głos, idę do lekarza i dzisiaj po południu przyniosę L4. Musiałem to jakoś załatwić, a nie miałem już dnia wolnego na żądanie.
Lekarz powiedział, że w najbliższych dniach muszę dać wypocząć moim strunom głosowym i pod żadnym pozorem nie mogę ich przemęczać. Dostałem zwolnienie lekarskie na 3 dni, a później zobaczymy co z tego będzie. Jeśli będzie lepiej, to wrócę do pracy już w czwartek, jeśli nie, to przesiedzę na zwolnieniu do końca tygodnia.