Nowa praca, nowe życie
Od kiedy mój dwudziestoletni syn zatrudnił się jako telemarketer Chorzów, zupełnie nie poznaję chłopaka, którego wychowywałam przez dwadzieścia lat jego życia, a którego i tak nie udało mi się odpowiednio utemperować. Janek był zawsze niepokornym dzieckiem, wewnętrznie dobrym, ale skłonnym do jakichś niebezpiecznych zabaw, psikusów i głupich pomysłów. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy Janek wplątywał się w różne niebezpieczne historie i ile razy ja, jego matka, musiałam interweniować w Janka sprawie. W trakcie szkoły podstawowej i gimnazjum byłam regularnie wzywana na rozmowy z nauczycielami dyrektorami, którzy mieli dużo do powiedzenia na temat mojego syna i jego sposobu postępowania.
Po skończeniu gimnazjum syn poszedł do szkoły zawodowej na mechanika. Udało mu się ją skończyć, chociaż również nie obyło się bez kilku dużych wpadek, jak na przykład ta, gdy syn pobił się z innym kolegą na lekcji religii, przez co na jakiś czas został zawieszony w prawach ucznia. Sami rozumiecie, że jako matka drżałam o to, kim będzie mój syn i czym zajmie się po skończeniu szkoły. Bałam się ciągłych imprez i zadawania się ze złym towarzystwem, jednak jakimś cudem mój Janek ostatnio nieco przystopował. Po podjęciu pracy telemarketera, większą część dnia syn spędza w pracy, gdzie rozmawia przez telefon z klientami, zachwala produkty i zarabia na firmę i na siebie. Z tego, co opowiada mi syn, mimo krótkiego stażu pracy Janek zbiera same pochwały i wyrazy uznania. Ponoć ma ciekawy głos i dobre podejście do klienta, dzięki któremu zarabia sporo pieniędzy. Ostatnio Janek zaczął coś przebąkiwać o zdaniu matury – czyżby mój syn w końcu zrozumiał, co dla niego najlepsze?