Na studiach
Gdy poszłam na pierwszy rok studiów i pożyłam prawdziwym, studenckim życiem przez kilka miesięcy nagle okazało się, że pieniądze przesyłane mi przez rodziców nie są wystarczające do prowadzenia takiego życia, jakie chciałabym prowadzić. 400 złotych na cztery tygodnie to wbrew pozorom niezbyt duża suma pieniędzy. Na pewno nie taka, by móc za nią poszaleć lub kupić sobie coś ładnego. Za 100 zł tygodniowo mogłam spokojnie wyżyć, przy kompletnym zakazie jadania na mieście, powielania książek w ksero i chodzenia do kina. W takim przypadku 100 złotych było wystarczające.
Niestety, nie o takim życiu na studiach marzyłam. Nie chciałam ograniczać się finansowo, a tym bardziej żałować sobie wyjścia na miasto na kawę ze znajomymi. Musiałam coś zrobić, a przez to „coś” rozumiałam znalezienie płatnej pracy.
Dzięki znajomościom i statusowi klienta dość szybko udało mi się zatrudnić na umowę o dzieło w pewnym biurze doradztwa telefonicznego na stanowisku telemarketera, telemarketer Bielsko-Biała. Ta praca była na tyle dobra, że mogłam do niej przychodzić kiedy chciałam, czyli nie musiałam trzymać się 8 godzin dziennie. Podałam godziny dyspozycyjności i w tych godzinach zjawiałam się w firmie. Praca nie była zbyt trudna, ale i zarobki nie powalały. Mimo wszystko, dodatkowe 1000 zł miesięcznie to naprawdę spore pieniądze, dzięki którym miałam fundusze na odpowiedni standard życia.